Dostałam nauczkę, prztyczka w nos dostałam. Żeby się nie pysznić, że pstryknę palcem i mi się stanie. Mogę sobie pstrykać do woli, a świat i tak podąży w najmniej oczekiwanym kierunku... Tak! Następnym razem z większą pokorą podejdę do planów i marzeń. Ale nie zrezygnuję z nich. Na pewno nie!
To tyle tytułem wstępu.
Dalej będzie kilka niusów. Po pierwsze, Panna Wu dostała się do szkoły, którą dla niej wybraliśmy (nie była to szkoła rejonowa, więc brała udział w rekrutacji i udało się). No! Tak więc od września będę miała w domu szkolniaka. I cieszę się i jakoś tak mi dziwnie... Trzeba się będzie rozstać z kochanym przedszkolem, z cudownymi paniami i "pójść w nieznane". Dla jasności - to są moje rozterki. Nie dziecka. Dziecko, jak zwykle, przygotowywane jest przeze mnie tak, by przebierało nogami z radości na myśl o nowym, które na nią czeka. Oswoję się. Tak, jak się oswoiłam, gdy maleńką moją Wu posyłałam do przedszkola. Będę twarda ;)
All rights reserved/lady_in_red |
Tak więc korzystam z pożyczonej, starej i działającej jak-jej-się-zechce maszyny i tęsknym wzrokiem wypatruję swojej, która być może już w przyszłym tygodniu do mnie dotrze. Mam takie poczucie, że na swojej, szyjącej jak należy, szybciej się nauczę i lepiej mi będzie wychodziło.
All rights reserved/lady_in_red |
Mam nadzieję, że mi wyjdzie i będę się mogła pochwalić, zarówno sowią kolekcją, jak i nowym pokojem dla Dużej Mojej Dziewczynki :)
Spoglądam na to wszystko, co napisałam i przychodzi mi do głowy, że mój niewyparzony język wrócił do formy. Zaczynając, chciałam sprostować tylko wcześniejszą informację o spełnianiu marzeń. Ale gdy zaczęłam, to już "poszło", więc zmieniłam tytuł i starałam się palcami nadążyć za napływającymi myślami. Chciałam jeszcze o egzaminie i troskliwej córce, ale... zostawię to na następny raz.
Póki co, trzeba skończyć. Na zakończenie więc powiem, że miałam dziś okazję wrócić do dawnych przyzwyczajeń. Wprowadzić w życie sprawdzony, stary, dobry sposób na uspokojenie serca, ukojenie duszy i złapanie oddechu. Krótko, ale jednak... Leżałam na trawie i patrzyłam w niebo. I tak mi było dobrze, tak spokojnie... tak daleko były wszystkie demony, że przez tę chwilę wierzyłam, że nie istnieją...
All rights reserved/lady_in_red |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz