Polub mnie

wtorek, 2 sierpnia 2016

Nowa ściana...

 Padam na twarz, tym bardziej, że Pan Mąż nie miał z tym przedsięwzięciem nic wspólnego. Ale jestem dumna i z własnego samozaparcia i z efektu. Panna Wiedźma piszczała i "łał-owała". Pierwszy etap remontu w sypialni mogę więc uznać za zakończony. Kolejne - gdy wymyślę, jaka ma być "moja ściana".
W planach jest jeszcze przedpokój, ale... nie chcę się nastawiać, bo rozczarowanie, gdy się nie uda, jest bolesne. Póki co - delektuję się szczęściem mojej córki i mam nadzieję, że będzie jej się dobrze spało w "sypialni marzeń", zwłaszcza wtedy, gdy mnie nie będzie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz