Polub mnie

piątek, 29 lipca 2016

Wyniki chyba się mi poprawiły ;)

All rights reserved/lady_in_red
Wnoszę po tym, ile udało mi się zrobić i ile wytrzymać. Normalnie pomijając incydentalne utraty równowagi oraz zawroty głowy, jestem twarda jak słoń :D. Zauważyłam ponadto, że moja tolerancja na "różne dziwne rzeczy" rośnie wraz z wynikami. Mniemam więc, że porządnie już poszybowały w górę, bo choć Panna Wiedźma postanowiła dziś strajkować przy obiedzie i właśnie uskutecznia gorzkie żale - perfekcyjnie kontruję je konkretnym ignorem i ze stoickim spokojem powtarzam, że nic nie wskóra.

Udało mi się uskutecznić generalne porządki w sypialni i tylko kilka razy zakręciło mi się od nich w głowie, udało się wstawić pranie z ręcznikami, które zamierzam spakować do szpitala na przeszczep, a następnie wszystko elegancko porozwieszać na balkonie, udało się odkurzyć mieszkanie, ogarnąć bałagan, jaki "się zrobił sam", ugotować bigos z cukinii... Nawet zawodowo popracować mi się udało, a to wyczyn, wszak za punkt honoru obrałam sobie zrealizowanie zleceń "na zaś", coby pobyt w szpitalu z okazji przeszczepu odbił się na tej realizacji tylko minimalnie lub wcale.

Tak, jestem z siebie dumna. Nie sądziłam, że mi się uda, ale gdy już zaczęłam, to jakoś poszło (może z rozbiegu :D )

Wczorajsza wizyta u ginekologa zakończyła się względnym uspokojeniem mnie.


Doktor orzekł co prawda, że nie jest Jezusem, żeby wiedzieć "co to jest" oraz zapytał: "to oni chcą, żebym ja był mądrzejszy niż pet?", ale na chwilę obecną chyba mi jego "najprawdopodobniej" wystarczy ;) Odetchnęłam i mam nadzieję, że jego "najprawdopodobniej" jest zbieżne z rzeczywistością.

All rights reserved/lady_in_red
Poza wszystkim bardzo chciałabym być już spakowana. Mam takie poczucie, że gdy to zrobię, będę mogła spokojnie czekać, a póki co, nie mam nawet do końca skompletowanej listy. Brakuje detali, no ale brakuje. Rzeczy się piorą, suszą, czekają na pakowanie, ale tak naprawdę nie są wybrane, policzone, przepatrzone... To nie będzie łatwe pakowanie, więc... no trzeba to zrobić i mieć z głowy. Liczę, że w przeciągu najbliższego tygodnia mi się to uda. Tak bym chciała.
Innych planów chwilowo nie mam. Będę szalała w kuchni, pilnowała porządków, "dręczyła" Pannę Wiedźmę warzywami (tatuś jej na bank odpuści, gdy mnie nie będzie)... Może uda się uskutecznić jakiś wypad na grilla?
Zobaczymy.

1 komentarz:

  1. Cudowna wiadomosc! Caly czas wierze w Twoj sukces i powrot do pelni zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń