księżyca. Tym razem to coś zupełnie innego. Choć... może nie zupełnie? Może tylko trochę innego? Sama nie wiem.
Kończący się właśnie weekend wolny był od pracy, a więc z przyjemnością, zachłannie oddawałam się zabawom z Małą Wiedźmą. Oczywiście nie tylko, ale było tych zabaw, tych objęć, wyznań, spojrzeń w oczy, głaskań, przytuleń i reszty milion razy więcej niż w czasie, kiedy trzeba sprężać się, by zdążyć ze zleceniem na czas. Dziś zaproponowała wspólną zabawę kucykami. Śpiewałyśmy, ona śpiewała, ja śpiewałam, kucyki śpiewały... W końcu włączyłam YT i niesamowitego Kot-a, wyśpiewanego przez Janusza Radka. Mała Wiedźma chwyciła za swój mikrofon i w okamgnieniu stała się gwiazdą. Śpiewała na zamknięte oczy (właściwie nie wiem, dlaczego), rytmicznie kołysząc się i skacząc, gdy trzeba. Później był jeszcze nasz ulubiony Osioł Stefan i nowa, fantastyczna aranżacja Małej W. Zachwyciłam się nią, więc włączyłam drugi raz i trzeci, piąty... Oklaskiwałam każdy występ. W końcu orzekła, że lubi osła, ale woli się bawić w tej chwili. Wróciłyśmy do kucyków.
Przypomniałam sobie wtedy o folderze z muzyką. Folderze, który przykrył kurz, bo nie korzystałam z niego od dawna. Stworzyłam z niego listę odtwarzania, włączyłam po cichutku, żeby nie rozkojarzało i nie przeszkadzało w zabawie... I coś stało się z moim sercem. Wróciły wszystkie te chwile z Zielonym. Te dawne, takie sugestywne, gęste tak, że chciało się je dotykać, oglądać, brać do rąk, dzielić... takie... przepełnione emocjami, tajemnicą, ekscytacją, taką... głębią nie do opisania. Lista została stworzona przy okazji szukania piosenki dla Zielonego. I choć ono większości utworów z tej listy nie słuchało ze mną, to jednak przylgnęły one do Zielonego i już tylko o nim mówią.
Bronię się.
Bo...
Bo niby nic się od tamtego czasu nie zmieniło, a jednak zmieniło się tak wiele, że można by zaryzykować stwierdzenie "prawie wszystko". Wyrzucam sobie, że to moja wina, moje zaniedbanie, słabości, zmiana trybu życia, pracy, codzienności...
A może to głupie? Może to wcale nie moja wina? Może zmiana to tylko efekt tego, że dojrzałam?
A jednak myśli me uciekają zwłaszcza teraz, kiedy dźwięk po dźwięku zatapia się w moim sercu i duszy, uciekają do tamtych nocy, którym nic nie jest w stanie dorównać... uciekają i sprawiają, że serce pękać chce... Głupie jedno!
Bronię się i boję się, że tak namacalnie dotrze do mnie oczywistość... że zdam sobie sprawę iż to, czego się tak bardzo bałam - właśnie się stało. I to już jakiś czas temu, a ja nie zrobiłam niczego, by temu zapobiec.
Bronię się i boję się, że tęsknota za tamtym mnie zmiażdży i nie będę umiała się podnieść... A przecież... nie można żyć tym, co było.
Bronię się, bo...
Eh, głupie serce!
... mi myśli. Nie, nie. Tym razem to nie sprawka
Droga, Lady, wysłałam ci zaproszenie na adres: nesoxochi.kp@gmail.com. Poszukaj, powinien być, jak nie w inboxie, to w spamie albo innym dziale / zakładce etc. Na bank jest. Ściskam.
OdpowiedzUsuńUff, dziękuję!
UsuńAle to dziś dopiero przyszło;)
No, w każdym razie nareszcie się udało, bardzo dziękuję!