Polub mnie

sobota, 28 września 2013

Mam tyły...

...ledwo wyrabiam na zakrętach, tyram i zasuwam, jak dziki bawół. Przyszłam właściwie tylko się
usprawiedliwić. Nie mam siły na pisanie, nie mam siły na nic i cierpię z powodu braku snu... choć trzeba mi się przyznać, że kiedy mam okazję nad ranem położyć się do łóżka, przymykam oczy i nawiedza mnie natchnienie. Wiem, co chciałabym napisać, słowa układają się w mojej głowie w zdania, mam temat, założenie, przekaz... i niedosyt, bo z tym przychodzi świadomość, że tylko cud jest w stanie w tej chwili sprawić, żebym usiadła i zebrała wszystko to, co przychodzi do mnie wieczorem. Cud musiałby być podwójny, bo: a) coś w moim ostatnim trybie życia i pracy musiałoby ulec radykalnej zmianie, b) rano natchnienie nie jest tak łaskawe, rano mam świadomość, że przymykając oczy miałam okazję, którą zmarnowałam zasypiając.
Ja bym może nawet uległa pokusie zebrania tych słów, ale... resztki zdrowego rozsądku, lęk o dziecko, które w ciągu dnia jest zdane wyłącznie na mnie, więc gdyby coś mi się stało, jego bezpieczeństwo byłoby zagrożone oraz nabyta wiele lat temu wiedza, że bez snu człowiek umiera każą mi pozwalać sobie na obejmowanie Morfeusza. Kocham swoje życie, dlatego nie zamierzam w taki sposób się go pozbyć.

Tak w skrócie będzie, skoro już mi się udało usiąść. Powstał dziś kolejny amulet. Mój. Małe hematyty i koral. Wyszło super. No dobrze, może nie idealnie, ale jestem zadowolona, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że raczkuję.
Myślę też o tym, by zrobić podobny dla zielonego. Z pewnością nie dziś, ale... może się skuszę. To dobre połączenie, dobre zarówno dla mnie, jak i dla niego. O hematycie już było, dlatego skupię się wyłącznie na koralu, który daje temu, kto go nosi pokorę, skromność i mądrość. Sprawia, że pozbywa się on lęków, nerwów, paniki i niepotrzebnie rozbudzonych emocji. Koral stymuluje odwagę i życiową energię, sprzyja realizacji planów i spełnianiu marzeń. Obdarza człowieka harmonią, niweluje zmęczenie, wprowadza spokój i ład w życie rodzinne oraz stymuluje rozwój zdolności dyplomatycznych. Pozwolę sobie pominąć całą gamę przypisywanych mu działań leczniczych oraz dobroczynnego wpływu na organy i układy, bo zdecydowanie bardziej zależy mi na tych wymienionych. Zainteresowanych odsyłam w adekwatne miejsce.
Mój koral jest wyjątkowy, naturalny, nieoszlifowany, nieprasowany, kruchy i delikatny, cudowny. Maleńkie, sześcienne hematyty zaś tworzą dla nich - bo korali mam trzy - imponujące tło.
Wiecie, skąd zwyczaj wiązania czerwonej kokardki przy noworodku? Z czasów, kiedy wierzyło się w magię kamieni. Wtedy koralowy naszyjnik zwykło było się dawać ciężarnej, a korale nad łóżeczkiem malucha miały go chronić przed złymi urokami i innym, niepożądanym działaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz