... żyję ostatnio. Za dużo biegania, za dużo załatwiania, za dużo pracy, za dużo spraw, za dużo myślenia. Dość! Potrzebuję oddechu. Głębokiego, swobodnego, wolnego.
Książę Pan powrócił wczoraj szczęśliwie (tak właściwie będąc w domu po 1 w nocy, powrócił dziś, no ale nie czepiajmy się detali). Dziś więc nastąpi ersatz oddechu. Dziś wieczorem będę odpoczywać. I pójdę spać o ludzkiej porze (mam nadzieję). O! Taki mam ambitny plan. Siedzę więc sobie z nogami na biurku i czekam na zamówioną pizzę. Jeszcze nie wiem, co obejrzymy, ale to będzie wspólny wieczór przy niezdrowym żarciu i filmach. Albo jednym, coby się spełniła obietnica pójścia o ludzkiej porze.
Potrzebuję wyciszenia. Nie wiem, kiedy będę miała okazję, ale dopóki nie - trzeba mi będzie zadowalać się takimi jak ten ersatzami, inaczej umrę z wycieńczenia, ewentualnie ze starości, nie zauważywszy, że życie uciekło mi gdzieś bokiem.
Przystanę więc, odpocznę, będę się delektować tak, jak w ramach pierwszego kroku delektowałam się baaaaaaaardzo długim przytulaniem z dzieckiem przed snem. Zwykle trwa to tylko ok. 15 minut, dziś pozwoliłam sobie na znacznie dłużej. I cudownie mi z tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz