Polub mnie

sobota, 21 września 2013

Lubię...

kiedy zimowe niebo czerwieni się nad blokami, które widać z mojego balkonu. Lubię chmury, które wybornie kłębią się na jasnym niebie. Wschody słońca lubię, zachody już niekoniecznie. Lubię księżyc. Choć w tym wypadku to chyba zbyt małe słowo - księżycem fascynuję się od dziecka, uwielbiam się w niego wpatrywać, delektować się niesamowitym widokiem i śledzić ludzi, którzy po jakimś czasie wpatrywania zdają się poruszać na księżycu. Lubię pełnię, zwłaszcza kiedy objawia się cudownie pomarańczowym kolorem księżyca. Lubię zapach maciejki latem. Blask wody, w której kąpie się letnie słońce.
Tęczę po deszczu, a jeszcze lepiej po ulewie. Stokrotki na soczyście zielonej trawie. I siedzenie nocą na balkonie - też lubię. Borę wtedy kubek kakao lub ulubionej herbaty, książkę i... odpływam. Wyobrażam sobie, że stoję tuż obok bohaterów czytanej książki, a w tych krótkich momentach, kiedy mam świadomość, że "tylko czytam", lubię wyobrażać sobie, że to nie balkon na dziewiątym piętrze, a wygodny fotel w dużym ogrodzie mojego domu.
W ogóle... lubię sobie wyobrażać. Od dziecka z radością biegam do świata, który pokazuje mi wyobraźnia, kusząc, nęcąc, wskazując i... i często smutno mi, że muszę stamtąd wracać.

Lubię patrzeć na moje dziecko, lubię go słuchać, całować i przytulać się do niego też lubię. Ono? Hmmm, zasadniczo najbardziej przed snem. W ciągu dnia bowiem lubi, kiedy ja zapominam, że lubię je przytulać. Zbyt dużo spraw ma na głowie, zbyt dużo pomysłów, zbyt dużo do zrobienia, a że nie lubi marnować czasu, lubi gdy jej nie ograniczam przytulaniem.
Wróćmy do mnie jednak... Pierogi lubię. Ruskie oczywiście. Chałwę, skoro już jesteśmy przy jedzeniu, marcepan, czekoladę... salami i jajka na miękko też. Muzykę, która pieści moje uszy i pozwala wyobraźni porywać mnie w miejsca tajemnicze, piękne i takie wyraziste, że można się zapomnieć i chcieć dotknąć. Książki. Kocham. Uwielbiam. Nie wyobrażam sobie bez nich życia. I Mastertona, co oczywiste i nikogo nie zaskakuje. Poezję i lody waniliowe. Lubię nocne pogaduchy z zielonym spojrzeniem. Pogaduchy o rzeczach najważniejszych, ważnych, mniej ważnych, nieważnych i śmiesznych. Lubię, kiedy jest blisko, nawet jeśli zapracowane milczy. Lubię wiedzieć, że jest.

Espresso lubię i latte, drożdżówki z serem, karpatkę i kaszę gryczaną z podsmażaną słoniną, do tego
maślanka lub kefir. Och. To jest smak dzieciństwa. Oczywiście nie jedyny, ale taki przysmak serwowała mi babcia, gdy poprosiłam. Nie wiem, co jest w tym niewyszukanym jedzeniu takiego, że aż tak mnie pieści.
Lubię bawić się i odpoczywać w parku wodnym. I kiedy Książę Pan ma czas, żeby masować mi plecy - też oczywiście lubię. Lubię spać. Ach, kocham wręcz, choć wielu trudno w to uwierzyć, gdy patrzą na mój tryb życia i pracy.  Pracę swoją także lubię.
Lubię, kiedy nikt mi nie mówi, co mam lubić, a czego nie, jak żyć, co wybierać i co myśleć. Lubię samodzielność, własne pasje lubię i to, jaka jestem.

Lubię siebie - zasłużyłam na to uczucie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz