Polub mnie

niedziela, 11 sierpnia 2013

Muszu

Wróciła, opalona, wypoczęta, przetleniona, szczęśliwa...
Uwielbia być tak zmęczona... Kocha takie dni, jak dziś... jak kilka dni temu... Kiedy może być razem, nie tyle nad wodą, co na wodzie... Tak, tak. Ostatnio bawią się w "wilki morskie" i odpoczywają, jak nigdzie indziej.
A wszystko zaczęło się bardzo niewinnie, Mała Wiedźma wzięła swój niewielki basenik i orzekła, że pływa po pokoju, bo to jej ponton. Wtedy ją olśniło. Kilka dni poszukiwała odpowiedniego i w końcu nabyła idealny. Doskonały. Cudowny. Ponton, o jakim marzyła.
Nie mogła się doczekać, Książę Pan też nie mógł, choć wiedział, że cała ciężka praca wioślarza przypadnie właśnie jemu. Ona zaś zaskoczyła się już na samym początku. Bardzo pozytywnie się zaskoczyła. Nie dość, że bardzo kusząca cena, doskonałe wyposażenie, to jeszcze przemiłe zakupy u niezwykle sympatycznego i bardzo kompetentnego sprzedawcy. Obawiała się trochę, bo jednak znany doskonale wszystkim portal aukcyjny na Aaaa był miejscem, w którym robiła zakupy najczęściej, rzadko korzystała ze sklepów internetowych, więc nabyła i odczuwała całą gamę najróżniejszych uczuć.
Z jednej strony była podekscytowana, z drugiej - przestraszona. Jakież było jej zdziwienie, kiedy zadzwonił telefon i o dziwo nie po to, by potwierdzić zamówienie. Pan ze sklepu zadzwonił przeprosić za opóźnienie. Otworzyła usta ze zdziwienia. Regulamin zakupów informował o tym, że wysyłka realizowana jest najczęściej w ciągu 48 godzin. Paczka została wysłana zgodnie z tymi wytycznymi, a i tak została przeproszona, bo jak twierdził pan sprzedawca, nabyła i błyskawicznie dokonała przelewu, który zaraz potem był na sklepowym koncie. Nie ukrywała, że jest bardzo mile zaskoczona. W ramach rekompensaty Mała Wiedźma otrzymała upominek, który sprawił jej mnóstwo frajdy. Dziś Wyrodna, zwana czasem Matką Wiedźmą poleca sklep innym, pragnącym nabyć ponton, basen, malutki basenik, materac i wiele, wiele innych. Jest zachwycona poziomem kultury i najwyższymi standardami przeprowadzonej transakcji.
Ale wróćmy do jej zmęczenia. Pływali już raz. W ramach testów, kilka godzin.Wtedy ponton zwany przez Wyrodną pieszczotliwie "jachtem" nie miał jeszcze własnej nazwy. Dziś pływali ponownie, prawie cały dzień. Dziś też zdecydowali, że zwać będzie się MUSZU:)

Mała Wiedźma zachwycona, bo jak wiadomo, kocha wodę. Wyrodna zachwycona, Książę Pan utrzymuje, że ciut mniej, bo musiał wiosłować, a to ciężka praca jest. Kochają wodę. Ona kocha chyba najbardziej. Usadawia się i naprzemiennie spogląda na błyszczącą taflę, w której kąpie się słońce oraz zamyka oczy i daje się temu słońcu pieścić. Nic nie może się równać z przyjemnością, jaką daje jej pływanie. Nic jej tak nie uspokaja, nie resetuje jej mózgu, nie odcina jej od tego, co w domu, w pracy, w banku, sklepie itd. Gdyby to tylko było możliwe, pływałaby codziennie od rana do nocy.
Mała Wiedźma szaleje, moczy łapki, karmi kaczki i podpływające pod samiutką burtę łabędzie, podziwia otoczenie. Trudno ją wyjąć z pontonu, wiecznie jej mało.
Dziś udało im się opłynąć kilka dużych wysp, podglądali ryby, karmili kaczki, znaleźli czaplę i śmiali się
obserwując tańczące nad wodą rybitwy. Dziś, kiedy ich życie jest, jakie jest, szybkie, pracowite, często obok siebie, bo czas goni, bo terminy, bo umowy, bo wytyczne, bo zadania, zlecenia, praca, praca, praca... dziś szczególnie cenią okazje do tego, by pobyć tylko we troje. W ciszy, tylko we własnym towarzystwie. Bez komputerów, komórek, maili, smsów i reszty. Chwile, kiedy patrzą na siebie, rozmawiają, żartują, śmieją się, wygłupiają. Dlatego ten ponton to świetny sposób na relaks. Pomijając obiektywne jego walory, dla nich - jest bajką, o której marzyli.

Pogoda im sprzyja. I ostatnio, i dziś. Słońce dziś wyszło specjalnie dla nich, wszak kiedy wychodzili z domu, Wyrodna wróciła po dresówkę dla Małej Wiedźmy, sądziła też, że długo nie popływają, bo zimno. Szybko się jednak ociepliło i skorzystali nie tylko z cudowności krajobrazów i ciszy, ale także z cudownego, ciepłego słońca, malującego im skóry na brązowo.


Dziś Wyrodna wie, że to był rewelacyjny pomysł i bardzo dobrze wydane pieniądze. Teraz odczuwa to charakterystyczne szumienie w głowie, takie, które pojawia się po przedawkowaniu świeżego powietrza, mięśnie ma obolałe, ciało chciałoby spocząć w chłodnej pościeli, oczy marzą o tym, by się zamknąć... a jej usta nieustannie się uśmiechają. Głowa myśli o jutrzejszym dniu pracy, o tym, co do załatwienia zostało i jak to wszystko zmieścić w kalendarzu, a jednocześnie o tym... kiedy znów wybiorą się, by popływać.

1 komentarz: