Polub mnie

środa, 30 października 2013

Na Mikołaja czekam!


Tak! Ja czekam. Głównie ja. To znaczy... Wiedźma też czeka, ale ja... ja miałam okazję przetestować jej prezent i muszę przyznać, że oszalałam.
Wiedźma prosiła o wózek dla lalek... Tak dokładnie, to ona prosiła o wózek dla Pluszka, misia swego ukochanego. Wybierałyśmy, oglądałyśmy i w końcu stanęło na tym, że wózek będzie wielofunkcyjny. Zadbałam o to, żeby wybierała już tylko z tych, które są adekwatne do wzrostu jej obecnego i tego, że rosnąć będzie. No więc... Dylemat był. Bo i ja i Pan Mąż nie mogliśmy się zdecydować, w końcu nawet Wiedźma nie wiedziała, który chce i przerzucając wzrok z jednego zdjęcia na drugie wskazywała: ten, to znaczy ten, yyy nie, ten, znaczy nie, tamten.
W końcu udało się ustalić który. Powstał list. Następnie trafił na okno, a rano była wieeeeeeeelka radość, że Mikołaj list zabrał. Ach, jak się cieszyła bardzo.
Teraz czeka.
Ja zaś... ja zaś cieszyłam się, kiedy przyszła paczka. Nie mogłam wprost doczekać się momentu, w którym pójdzie spać (Wiedźma, nie paczka), cobym go mogła dokładnie obejrzeć. Uh... rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Idealna jakość, precyzja, staranność, superzwrotny, wyważony, stabilny iiiiiiii... kiedy rączkę wygnie się maksymalnie do góry, jest tak wysoko, że opuszkami palców dotykam jej niemal się nie garbiąc. To zaś oznacza, że o ile przeżyje rajdy z Pluszkiem, posłuży dość długo.
Bajeczny jest.
Pan Mąż wytykał mi, że wybieram nie dla dziecka, a dla siebie, ale... Nie byłam mu dłużna, rzuciłam, że gdybyśmy mieli syna, on wybierał by dokładnie tak samo kolejkę :D
Nie wiem jeszcze, kim w tym roku będzie Mikołaj. Nie wiem, dokąd przyjdzie, ale wiem, że moje dziecko oszaleje z radości.
Początkowo Wiedźma chciała malinowy, ale... kiedy narysowała list, wózek był czerwony. Rysując go też mówiła, że czerwony. Zamówiłam malinowy, przyszedł czerwony. Ot, Mikołaj pstryknął palcami widocznie. Sprzedawca chciał wymienić, ale... Uznaliśmy, że "znak" trzeba szanować. I podziękowaliśmy za wymianę.
Przyznam bez bicia: sama chętnie jeździłabym tym wózkiem.
Ach! Jeszcze miesiąc z hakiem. Nie wiem, jak uda mi się wytrzymać tyyyyyyyyyyle czasu. Jedno jest pewne: Wiedźma będzie miała we mnie kompana do zabawy.

2 komentarze:

  1. Jejku to takie cuda są dla lalek??? A ja myślałm że rodzinka się powiększy;) Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, każdy - komu pokazywałam, myślał, że dla dziecka kupiłam... a to cudo jest właśnie dla lalek (lub misiów)
    Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń