Polub mnie

poniedziałek, 22 lipca 2013

Ryba:)

Mała Wiedźma kocha wodę. A my, kochamy Małą Wiedźmę (i wodę). Mała Wiedźma kocha też aquapark w Strzyżowie. Kocha go miłością odwzajemnioną, bo to miejsce przyjazne dzieciom (i Małym Wiedźmom), urodzonym rybom i tym, którzy dopiero próbują pokochać wodne szaleństwa. My też uwielbiamy się tam bawić.Ceny przyjazne, ratownicy życzliwi, pomocni i czujni, woda czyta i ciepła. Moc atrakcji, po prostu można wejść i nie wychodzić.

O tak! Ja i Mała Wiedźma mogłybyśmy tam szaleć od rana do wieczora. Pan Mąż potrzebuje przerw na
celebrowanie paskudnego nałogu. W każdym razie stało się. Wiedźma była tam ostatnio latem ubiegłego roku. Ponieważ musimy tam dojechać, a potem dość długo wracać, ustaliliśmy, że wypady jesienno-zimowe są ryzykowne. Czekała więc Mała Wiedźma całą jesień i calusieńką długą zimę na to, by móc w końcu znów zamoczyć tyłek w kryształowo czystej wodzie. Dopytywała, kiedy wreszcie będzie to lato, odliczała po swojemu, że jeszcze mamy urodziny, później Mikołaj, Boże Narodzenie, jej urodziny i jeszcze trochę czasu i już będzie lato, kiedy drzewa się zazielenią, a ludzie zdejmą kurtki i czapki i będzie można chodzić w krótkich spodenkach. I doczekała się wreszcie.

Jechała podekscytowana, nie mogła się doczekać. Już dzień wcześniej przygotowała swoje kąpielówki, poleciła mi znaleźć czepek, poskładała swój szlafrok i wszystko zapakowała do torby. Umówiliśmy się na wspólne pływanie z siostrą mą, jej córcią dwa lata młodszą od Małej Wiedźmy i siostrzeńcem naszym, dwa i pół roku starszym od Wiedźmy.

Podjechaliśmy na obszerny parking i czekaliśmy na siostrę. Potem szybko dzieciarnia buty do szafek, a Pan Mąż nabywa odpowiednią ilość odpowiednich zegarków. Panie do jednej szatni, panowie do drugiej i po chwili mogliśmy wejść na basen.
Wiedźma niemal wyłaziła ze skóry. Droga od pryszniców do części dla dzieci musiała być dla niej nieskończenie długa, gdybym tylko nie trzymała jej za rękę... Ach!

Wszyscy doskonale się bawiliśmy, korzystając z jacuzzi, 60-metrowej zjeżdżalni rurowej, hydromasaży, szalejąc w "rwącej rzece". Pan Mąż zabrał Wiedźmę na basen sportowy, gdzie na jednym z torów ustawiono to przeszkód. Nie przeszkadzała jej chłodniejsza woda, doskonale bawiła się wojując na torze.
Kochamy to miejsce, bo jest pełne pozytywnych emocji i ludzkich uśmiechów. Mały czy duży bawi się tam identycznie. Dla mnie jest to czas, kiedy mogę na chwilę przestać myśleć o pracy, terminach, briefach, deadlinach, spotkaniach, projektach i reszcie. Czas, kiedy możemy być tylko dla siebie i na chwilę znów stać się beztroskimi dziećmi.

Dla mam z maluchami w szatni znajdują się komfortowe i kolorowe przewijaki, woda w basenie rekreacyjnym jest tak ciepła, że nie obawiałabym się wejść do niej z maleńkim niemowlęciem, a do tego czyta i bezpieczna, co nie tylko widać gołym okiem - potwierdzają to również regularne badania. Podoba mi się, że dla jakości wody nie ma żadnych norm, badania na obecność bakterii grupy coli lub bakterii grupy coli typ kałowy (termotolerancyjne), gronkowców koagulazo-dodatnich i pałeczek ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa)  muszą wynosić 0. Dzięki temu wiem, że kąpiąc się, pływając i bawiąc zarówno ja, jak i moja rodzina - jesteśmy maksymalnie bezpieczni.



/foto w ramce jest własnością Parku Wodnego w Strzyżowie/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz