Rzecz się działa jakiś czas temu...
Ukochany nasz osiedlowy sklep ze słodyczami został zlikwidowany.
Idę sobie z Małą Wu, kiedy nagle słyszę prośbę:
-mamusiu, chodźmy do słodyczowa
-nieczynne - odpowiadam
-na pewno nie!
-podejdź i sama zobacz przez okno (tam rolety opuszczone były tak, że można było spojrzeć przez 20-30 cm "szparę" między nią a parapetem)
pochyliła się, zagląda
...............................
i nagle:
nic tu nie ma?!?! nic a nic! o jaaaaa, "te" ludzie wszystko wykupili, wszystko, nawet szafki!
Wzięłam oddech, żeby ją poprawić z okazji "te ludzie", ale ona w tym czasie rzuca z wyrzutem: a ty mamo mówisz, że to ja nie znam umiaru
(skonałam - czyżby rósł mi kolejny niewyparzony język?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz