Trochę pamiętnik, trochę worek z niepokornymi myślami, trochę album emocji. O byciu mamą i żoną, o raku, o moim świecie i tym, co dla mnie ważne.
Polub mnie
piątek, 14 lutego 2014
Karpat Kebab - czyli "a kiedy mam ochotę na coś dobrego"
Karpat Kebab Rzeszów - tylko tyle i aż tyle. Niesamowite miejsce, klimatycznie urządzone, przyjazne, ciepłe i w moim ulubionym, czerwonym kolorze. Byłam raz, wrażenia nie do opisania. Mnóstwo smaku i pozytywnych emocji. To jednak nie wszystko - błyskawiczna dostawa do domu pozwala nie zagłodzić niezapowiedzianych gości lub właśnie tak, jak ja - zafundować sobie chwilę kulinarnej przyjemności wieczorową porą. Karpat Kebab to miejsce wyjątkowe, choć na pierwszy rzut oka, z zewnątrz, niepozorne. Dzięki temu zdradzę wspomnianą, znaną wszystkim sieć pizzerii i gdy tylko zapragnę smaku, który pieści niewyparzony język oraz aromatu, któremu nie sposób się oprzeć - zadzwonię (bo to jednak kawałek od mojego domu). Zachwyca tu nie tylko smak, trzeba przyznać, że ceny sprawiają, że chce się przetrzeć oczy ze zdziwienia - jak najbardziej pozytywnego. Karpat Kebab to bogate i zróżnicowane menu, w którym znajdują się zarówno tytułowe kebaby w najróżniejszych odsłonach, ale także niesamowicie dobra pizza. I tu, uwaga, 42-centymetrowa rozkosz w dowolnej odsłonie kosztuje jedyne 24 złote. Nie, to nie promocja, to w Karpat Kebab Rzeszów cena regularna. Bajka! Ale realna. Co jeszcze? Szybkość. Mimo ogromu klientów, jedzenie dotarło do mnie błyskawicznie, było świeże, ciepłe i pachnące. Oczywiście nie zacznę żyć "knajpowym" żarciem, ale... Numer do Karpat Kebab zachowam, bo wrócę tam jeszcze nie raz i o dowóz również nie raz poproszę. Dla mnie to miejsce na medal, miejsce, dla którego warto zmienić przyzwyczajenia i porzucić dawne miłości. Miejsce, które ratuje w wielu sytuacjach awaryjnych (jak np. goście bez zapowiedzi czy ważne sprawy do załatwienia, które uniemożliwiają ugotowanie obiadu), miejsce, które rozpieszcza i sprawia, że chce się tam wrócić.
Niewyparzony język jak wiadomo trzeba traktować w sposób szczególny. Pielęgnować, ćwiczyć, gimnastykować, trenować i dopieszczać. Uwielbiam domowe jedzenie, uwielbiam gotować, piec, tworzyć w kuchni dania autorskie i testować nowe przepisy. Ale zdarza się i tak, że mam ochotę wyjść z kuchni, zasiąść przy filmie czy książce i zaczekać aż pyszne jedzenie zapuka do moich drzwi. Mówiłam, że powinnam była chyba urodzić się Włoszką? Nie mówiłam? No to mówię. Uwielbiam upały, nie znoszę zimy i kocham makarony, pizze i inne włoskie przysmaki. Do niedawna, gdy weekendowy maraton filmowy wymagał pizzy, korzystałam z potencjału i promocji, jakie oferowała Telepizza. Dziś, z okazji zerwania z glutenem, pizzą raczy się Pan Mąż, ja zaś - dostaję danie bezglutenowe, a więc zestaw kebab z perfekcyjnie przyprawioną surówką, obłędnie dobrym mięsem i bajecznym sosem czosnkowym.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Boże, jaką mi zrobiłaś ochotę na kebab!!!!!! Teraz będę przez całą noc o nim śnić!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie były to koszmarne sny :D
UsuńA prawda jest taka, że po jednym razie tam, nie mogłam przestać myśleć o tym miejscu. Śmiałam się nawet do Pana Męża, że może coś uzależniającego dosypują w tej "knajpie" do jedzenia.
Tak czy siak, baaaaardzo mi się tam podoba :)
Ja nie zaspokoiłam kebabowego pragnienia, ale czuję jak rośnie i rośnie. Pewnie zaraz wyskoczę na Stare Miasto, bo tam mają najlepsze! :-)
UsuńSmacznego w takim razie...
UsuńAchh, pamiętam swoje kebabowo-ciążowe zachcianki. Miałam takowe na samym początku, jednego razu cudem się opanowałam, by nie wyrwać jakiemuś obcemu facetowi z ręki i nie ugryźć. Dziś nie wiem, jak to możliwe, ale to było silniejsze ode mnie...