Polub mnie

piątek, 10 marca 2017

Zabawa była przednia, czyli jak świętowaliśmy urodziny Królewny...

All rights reserved/lady_in_red
To był naprawdę wyjątkowy dzień. I nie ma znaczenia, że Pan Mąż musiał jeszcze rano wyjść do pracy na kilka godzin... Ze wszystkim zdążyliśmy, a nawet... czekaliśmy na gości. Wujek Sławek nie zawiódł i w tym roku również zapewnił Panience Wiedźmie moc atrakcji oraz niekontrolowane piski radości. A wszystko dzięki balonom. Wujciu zakupił dla Panienki butlę z helem, po czym razem z Panem Mężem mym, umieścili ją w naszym samochodzie. W sobotę, 4 marca, wzbudzaliśmy z Panem Mężem niemałe zamieszanie, kiedy to na parkingu przed blokiem pompowaliśmy balony i przywiązywaliśmy je do oparcia siedzenia. Gdy weszliśmy do domu z 50 nadmuchanymi helem balonami, Panna Wiedźma nie posiadała się z radości. Uśmiech od ucha do ucha i piski - niczego więcej nie potrzebowałam do szczęścia.

All rights reserved/lady_in_red
Przyjęcie zaczęło się z opóźnieniem, tj. około 15:00 i trwało do późnych godzin wieczornych (dzieciaki są niezniszczalne). Na obiad podałam ziemniaczki ze schabowymi roladkami, nadziewanymi żółtym serem, pieczarkami i cebulką, a do tego najróżniejsze surówki do wyboru oraz liściaste sałaty wszelkiej maści z ziołowymi dressingami.

Dodatkową atrakcją dla Panny Wiedźmy była informacja, że na przyjęciu będzie Wujek eM, którego miało nie być oraz że ów wujek z Ciocią I i chłopcami zostanie u nas na noc, więc będzie jeszcze więcej czasu na wspólną zabawę i wygłupy.

All rights reserved/lady_in_red
Tort mi wyszedł. Ufff. Ciasteczka, które postanowiłam w tym roku zrobić sama - również. Były kruche babeczki z czekoladowym i śmietankowym kremem, były obłędnie dobre ciasteczka warszawskie oraz ciastka wyciskane z maszynki, dekorowane marmoladą różaną. A do tego wszystko, co dzieciaki lubią najbardziej, a czego Panna Wiedźma nie jada na co dzień. Popcorn, chipsy, jakieś kulki o smaku pizzy od Lajkonika, precelki, paluszki itd. Stół się uginał, a dzieciaki miały megafrajdę. Bawiły się tak dobrze w mojej sypialni (do salonu przychodziły jeść i kopać w kinetycznym piasku, który m.in. dostała Panna Wiedźma, a w sypialni urządziły sobie klub i... nikt dorosły nie wie, co tak naprawdę tam się wyprawiało), w każdym razie... bez strat się nie obeszło. Poległa listewka w szkielecie mojego łóżka (pod materacem).

All rights reserved/lady_in_red
Nie musiałam pytać, czy jest szczęśliwa. Zasypiała z uśmiechem na ustach. Zmęczona, ale taka uradowana. A ja radowałam się razem z nią. Że szczęśliwie przeżyła kolejny rok, że tyle mogła się nauczyć, że jest zdrowa, mądra, śliczna... że żyję i mogłam w tym uczestniczyć. Że jestem przy niej i będę, bo wygrałam - także dla niej.

Na koniec "dwa słowa" o zabawkach.

Ode mnie i Pana Męża dziecko dostało Kryształowe Królestwo Księżniczki Cadence - drugi pałac kucykowych księżniczek w naszym domu. Fantastyczna zabawka, której atrakcyjności dodają kolorowe efekty świetlne, a uroku - maleńka księżniczka Flurry Heart.
All rights reserved/lady_in_red
Hitem okazał się także piasek kinetyczny (Panienka dostała 2 kg, ale rozważam dokupienie większej ilości, bo zabawa jest naprawdę przednia, wciągająca, kreatywna i niezwykle przyjemna, a do tego rozwija, uspokaja, stymuluje układ nerwowy, pozytywnie wpływa na integrację sensoryczną i ma jeszcze wiele innych dobroczynnych właściwości). Bawiły się wszystkie dzieciaki - najmłodszy ma prawie 3 latka, dalej 5 lat, 7 lat i 9,5 roku. Z czasem do zabawy dołączyli dorośli. Tak, tak! Też świetnie się bawili. Dzieciaki systematycznie do piasku wracały, więc jestem zadowolona z tego, że podpowiedziałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz