Polub mnie

sobota, 14 grudnia 2013

Dziś moja kolej...

/Photo credit: susivinh / Foter.com / CC BY-ND/
...układania Małej Wiedźmy do snu. Dziś bawiłyśmy się przednio w ciągu dnia, budując z klocków domek z wieloma pokojami, schodami i korytarzami dla Pet Shopów. Dziś udało mi się skończyć weekendowe zlecenia i mogłam pozwolić sobie na spokojne przeżywanie dnia, bez oceniania, czy uda mi się zdążyć przed deadline...
Dziś położyłam się obok niej i głaskałam jej główkę, dotykałam plecków, drapałam boczki. Patrzyłam jej prosto w oczy i delektowałam się jej zadowoleniem. Dziś usłyszałam "naprawdę?!?!? Dziękuję!!!!" gdy powiedziałam, że poleżę z nią dopóki nie zaśnie i będę głaskać, póki nie uśnie. Dziś dobrze mi, bo znów mogłam chwycić łyk tego nektaru, który pieści moje podniebienie. Mogłam patrzeć, jak zasypia i  jak przypomniawszy sobie nagle o czymś, otwiera oczka i zaczyna opowiadać, pytać.... Na koniec wtuliła we mnie swoje rączki, jedną pod moją szyję, drugą na policzek i zapytała: przyjdziesz tu później? Oczywiście, przecież zawsze przychodzę, bo tu jesteś ty i tu jest moje łóżko - odpowiedziałam. Pogłaskała mnie obiema rączkami na raz i zamknęła oczy. Trzymałam jej buźkę w dłoni, delikatnie gładząc kciukiem policzek... Zaczęła oddychać miarowo i spokojnie, coraz wolniej i wolniej. Nie otworzyła oczu przez dłuższą chwilę, w końcu jej dłoń spoczywająca na moim policzku zaczęła robić się coraz cięższa i cięższa. Patrzyłam na jej uśmiechniętą delikatnie buzię. Tak, tak, zasnęła z subtelnym, ale wyraźnym uśmiechem na ustach. Patrzyłam i rozpływałam się. Nie pozwoliłam sobie tym razem na żal, na wyrzuty sumienia. Nie chciałam zepsuć tej magii. Patrzyłam, czułam nie tylko policzkiem, który przyjął zwiększający się ciężar bezwładnej rączki, ale i całą sobą. Nie mogłam oderwać oczu. Słuchałam, jak spokojnie oddycha i tylko byłam ciekawa, o czym będzie śnić. Najdelikatniej jak umiałam wysunęłam jej rękę spod mojej szyi i podarowałam sobie jeszcze kilka minut sam na sam z nią i tym uśmiechem zaklętym. Następnie zdjęłam rączkę z mojego policzka, ułożyłam swobodnie na poduszce. Podarowałam całusa tak delikatnego, jak muśnięcie skrzydeł motyla. Spojrzałam ostatni raz. I wyszłam szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz