Rzecz się dzieje przy komputerze Pana Męża. Gdy go nie ma (Pana Męża oczywiście), Mała Wu czasem (to znaczy tylko w piątki) może zagrać w jakąś dziewczyńską grę - kolorowanka czy meblowanie domu...
Pracuję, nagle rzucam w bok szybkie spojrzenie i co widzę?
Leży na łóżku i nuci coś pod nosem.
Dziwię się, bo jak to? Grę ma, a leży?
Spoglądam znad laptopa i widzę, że ZNÓW piętnaście przeglądarek otwartych, ta zaś, którą widać ma "piętnaście kart".
Rzucam surowe spojrzenie Małej Wu
-no coooo mamusiu, smutna jesteś? - pyta głosem najsłodszym ze słodkich
-znów naotwierałaś trzysta przeglądarek - wiarygodnie udaję surowość
-yyyyyyyyyyyy no przepraszam mamusiu, ale weź pod uwagę, że ja jeszcze nie umiem czytać, dlatego "uczę się na próbach".
Nie miałam pytań i nawet mój niewyparzony język nie odważył się stanąć z nią w tamtym momencie do "pojedynku".
Słodziak z tej twojej małej! Uwielbiam, kiedy o niej piszesz. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to "słyszeć". W tajemnicy powiem, że uwielbiam o niej pisać, ale póki co, jeszcze trzymam swoje uwielbienie na postronku;)
Usuń