Dlaczego więc pozwalam, by od czasu do czasu raczyła się jedzeniem, które serwuje ten rzeszowski kebab bar? A dlatego, że rodzice Małej Wu używają swoich głów samodzielnie, nie kopiują obiegowych opinii, natomiast badają je wnikliwie po swojemu, wyciągając własne wnioski, oparte na własnych rozważaniach i argumentach. Ale do rzeczy.
Małej Wu nie wolno jeść "co dusza zapragnie". Dania, które dla niej zamawiamy muszą spełniać ściśle określone warunki. Najczęściej zjada tortillę lub zestaw kebab, a to dlatego, że jedno i drugie to przede wszystkim wysokojakościowe mięso, świeże, pyszne i oczywiście zdrowe surówki, a dopiero na końcu pszenny dodatek. Fast food w mojej ocenie wcale nie musi być zły, wcale niekoniecznie ma się równać "śmieciowemu żarciu". Dlaczego więc wybraliśmy akurat Karpat Kebab? A dlatego, że tylko tu (oczywiście jeśli chodzi o okolicę pięknego Rzeszowa) kebab barani to aż 75% MIĘSA BARANIEGO + 9% MIĘSA WOŁOWEGO. Przygotowywane tu kebaby i tortille to przede wszystkim świeże, prawdziwe mięso, nie mięso-podobne grillowane mieszanki. Taka informacja sprawia, że ze spokojnym sumieniem pozwalam Małej Wu pałaszować mięso, którego potrzebuje, by rosnąć, odżywiać swoje mięśnie i dostarczać organizmowi wielu cennych składników odżywczych. Prawda jest taka, że baraninę dość trudno dostać w sklepach, a wiele dostępnych porcji gotowych (np. mięso mielone) przyprawia o zawrót głowy po przeczytaniu etykiety, na której widnieje: mięso 35%. Strach zapytać, co stanowi 65% takiej paczuszki. Oczywiście, bez trudu mogę kupić drób niepaczkowany i niemielony, wieprzowinę czy wołowinę, ale... skoro mogę podać jej wysokogatunkową i smacznie przygotowaną baraninę, to czemu z tego rezygnować?
Odwiedzając ten rzeszowski kebab bar widziałam kilkakrotnie, że surówki, które dopełniają większość potraw z menu to nie paczkowane "cosie", a przygotowywane na miejscu z prawdziwych, świeżych warzyw, zdrowe pyszności. Kapusta pekińska, czerwona, ogórki, pomidory, szczypiorek, kukurydza, sałata, cebulka i inne - samo zdrowie, nie tylko dla Małej Wu, ale także dla dorosłych, którzy często zapominają o tym, że "nie samym mięsem czy pierogami człowiek żyje". Mój niewyparzony język ma to do siebie, że gdy coś go oczaruje, w jakimkolwiek kontekście, dzieli się tym z bliskimi i dalszymi, gdy rozczaruje - również. Zapewne stąd pytania znajomych i mniej znajomych o to, dlaczego zgadzam się, by Mała Wu konsumowała "takie jedzenie". Początkowo nie sądziłam, że zgodzę się kiedyś, by jakimś procentem jej stałego żywienia była tortilla czy kebab. Kojarzyły mi się raczej z niezdrowymi przekąskami. Zmieniłam zdanie, gdy przyjrzałam się wnikliwie jakości oraz standardom, które spełnia Karpat Kebab. Fast foody generalnie może i można nazwać "śmieciowym żarciem", to określenie jednak nijak się ma do oferty menu, jakie oferuje ten bar kebab Rzeszowowi. Trudno zgodzić się z definicją śmiecia, kiedy podawane mięso jest w istocie mięsem, surówki są naturalną świeżością, a sosy przygotowywane są samodzielnie z pysznego jogurtu, czosnku, ziół i przypraw.
Dobrze wiem, że każdy rodzic decyduje za siebie o swoim dziecku, niemniej nie borykam się z wyrzutami sumienia, gdy raz na jakiś czas pozwolę Małej Wu na chwilę pysznej przyjemności w Karpat Kebab lub w domu, gdy tortilla czy kebab z dostawą "puka do naszych drzwi".
/Zdjęcia są własnością rzeszowskiego Karpat Kebab i zostały "pożyczone" z fp baru/
Generalnie nie jestem zwolenniczką fast foodów, ale przecież raz na jakiś czas można zaszaleć i pozwolić sobie na coś niezdrowego. Nie powinniśmy popadać w skrajności. Jasne, że dzieciaczki powinny się odżywiać zdrowo, ale my też! Ale, ale, ale czy to znaczy, że nie możemy sobie od czasu do czasu wyskoczyć na pizzę z przyjaciółmi? Wszystko jest dla ludzi. :-)
OdpowiedzUsuń