Odkąd w naszym domu zamieszkał Julijan.
"Przedstawiłam go" światu na fejsie, więc po kilku dniach uznał chyba, że trzeba się dopasować i... zasłużyć na tytuł "Medialne Zwierzę" :D
Początkowo nie było łatwo, bo kota zabraliśmy z domu, gdzie nie miał dobrych warunków (w przeciwieństwie do jego rasowej mamy). Były więc kłopoty z kuwetą, był mój zrozpaczony płacz i przerażenie, że nie uda mi się tego malucha "wyprowadzić na kota". Ale szybko zatrybił (a ja uznałam, że jestem bardzo dobrą kocią mamą).
Dziś - choć minął niespełna tydzień - trudno mi sobie wyobrazić, że go nie ma. Zwłaszcza, że to wyjątkowy kot jest. Ze wszech miar wyjątkowy!
All rights reserved/lady_in_red |
Witaj Kasiu, ja mam takie samo zwierzę w domu, Pannę Alicję, która chociaż piękna to diabeł wcielony. Wejdzie wszędzie, nieważne czy to 2 metry czy 4. Szafy, półki, parapety - miejsca nie do zdobycia, ale nie dla niej. Ale bez tego futrzaka nie wyobrażam sobie już życia:). Piękne z Was kobietki. Pozdrawiam, Agata, mama Jagody i Izy
OdpowiedzUsuńNo witaj z powrotem! Strasznie dawno Cię nie było!
UsuńNasz Julijan też kombinuje, jak może, czym mnie czasem doprowadza do szału (jestem uczulona na chodzenie po stole), ale i do napadów śmiechu (gdy wymości sobie posłanie w brytfance lub lunchboxie).
Minęły 3 tygodnie. I jeszcze bardziej nie umiem sobie wyobrazić, żeby go nie było.
Pozdrawiam również i buziaki ogromne dla Dziewczyn!