Przeraziłam się, że tyle już czasu minęło od chwili, kiedy byłam tu ostatnio... Zdziwiłam, że czekają na mnie dwa nieopublikowane komentarze - nie wiem, dlaczego nagle mam je cenzurować i decydować o ich publikacji lub usunięciu... Głupie to.
Przyszłam na moment...
Słuch Małej Wu wrócił do normy. Słyszałam tego dnia, jak wielki i ciężki kamień spada mi z serca i roztrzaskuje się o podłogę. Niedosłuch był spory, na tyle duży, że lekarka nie dowierzała iż miesięczna kuracja zupełnie go zniweluje. Ale moje dziecko twarde jest i dało radę. Pani doktor aż się uśmiechnęła widząc wyniki badań (a to u niej rzadkość, bo minę ma jak woskowa figura).
Urodziny się udały i mimo ogromu pracy, jaką musiałam wykonać (organizowane były wspólnie, dla Małej Wu i mojej urodzonej równo 2 lata później siostrzenicy), przed snem dziecko wyznało mi, że były to urodziny z jej marzeń.
Ociągam się... bo i wiele się dzieje. Nie - nie porzucę pisania i pewnie jak mnie "znowu weźmie", to znowu po suszy będą obfite zbiory. Ale nie wiem, kiedy dokładnie susza się skończy.
Wakacje... Wygrał Polańczyk. Nie mogę się doczekać. Wyjeżdżamy ósmego czerwca.
Przede mną pierwszy Dzień Matki w przedszkolu. Jedno jest pewne - poryczę się i narobię dziecku wiochy ;) Dzień ów ma miejsce w najbliższy piątek - 22 maja. Oj będzie wzruszająco na bank.
Przede mną, a właściwie mną, Księciem Panem, Małą Wu, moją siostrą, jej Panem-Nie-Mężem i dwoma synkami - przyspieszony Dzień Dziecka. W związku z naszym wyjazdem, dodatkowymi godzinami pracy mojego Pana Męża oraz bliskim wyjazdem Pana-Nie-Męża siostry - Dzień Dziecka będzie szybszy. Będzie "kulkolandia", będą lody, Mac też pewnie będzie, spacer nad rzeką, plac zabaw itd. Będzie dzień, w którym dzieci będą miały nas na wyłączność. Mam nadzieję, że będzie pięknie.
Przede mną rodzinny piknik w przedszkolu. To w środę, 27 maja. Ma też być mnóstwo atrakcji dla dzieciaków i rodziców. Tak więc pewnie z przedszkola nie o 15;00 wyjdziemy, tylko o 18:00, bo do tej godziny przewidziany jest piknik.
Ogólnie różnie się dzieje. Ale najważniejsze jest dla mnie to, że moje dziecko jest zdrowe i słyszące, moje małżeństwo szczęśliwe, moi przyjaciele - prawdziwi, a moje życie - piękne.
Starałam się z grubsza i w skrócie. Sade, Kama - dziękuję Wam, że wciąż tu jesteście :)
DLA CIEBIE, ZAWSZE! Kochana, cieszę się, że u Małej wszystko dobrze, że tak po ludzku oddychasz lżej i lepiej śpisz, wiedząc, że twojej córce nic nie grozi. Ja na razie jestem w Szkocji. Po powrocie napiszę więcej. Uściski.
OdpowiedzUsuńCzekam w takim razie na Twój powrót :)
Usuń