All rights reserved/lady_in_red |
Dziś... Dziś mogę napisać, że został tydzień. 7 dni i moja Duża Mała Wu pójdzie do szkoły.
Wiem już, że Panienka Wu będzie w 1a, z czego cieszy się ogromnie, gdyż z jakichś zupełnie nieznanych mi powodów, marzyła o tym, by chodzić do 1a. Wiem, jak nazywa się jej nowa wychowawczyni, jak nazywają się dzieci, z którymi będzie się uczyć. Wiem, że jest gotowa.
Gorzej ze mną (hehe). Nie byłabym sobą, gdybym nie rozmyślała nad tym, czy dobrze zrobiłam, że zamiast szkoły znanej, z tzw. tradycjami, wybrałam nieznaną, nową, w której rocznik Panienki Wu będzie pierwszym rocznikiem podstawówki. Nie byłabym sobą, gdybym nie rozmyślała, jak to będzie, nie martwiła się na zapas, nie robiła miliona innych rzeczy. Ale nic to. Ona da radę, to i ja dam, prawda?
Wakacje minęły mi tak szybko, że w sumie nawet nie wiem, jak to się stało, że dopiero co poszła do przedszkola po raz ostatni, a tu już zaraz zadzwoni pierwszy dzwonek.
Ostatnimi czasy intensywnie remontujemy mieszkanie. To znaczy na tyle intensywnie, na ile pozwalają nam zawodowe obowiązki Pana Męża. W związku z powyższym mimo iż wiele nam jeszcze zostało (i zostanie na przyszłość), nasz przedpokój (który był już w naprawdę opłakanym stanie) wygląda w końcu dobrze (i doczekałam się szafy z przesuwnymi drzwiami, zamiast paskudnego wieszaka na kurtki i szafki na buty). Pokój Panny Wu na tę chwilę też skończony. Zostało wymienić drzwi (co - mam nadzieję - niebawem) oraz okno (co na wiosnę/lato). Zachwycam się tym pokojem za każdym razem, kiedy tam wchodzę. Wyszedł nam. I mam taką świadomość, że to jest pokój z moich dziecięcych marzeń. Zawsze taki chciałam i nigdy nie miałam (było nas 4 plus rodzice i babcia, a to wszystko w 3-pokojowym mieszkaniu w bloku).
All rights reserved/lady_in_red |
All rights reserved/lady_in_red |
Panna Wu - szczęśliwa i zadowolona. Nie może się nadziwić, że tak nam fajnie wyszło i że to wszystko jest jej. Cała w skowronkach kryje się w szafie (garderoba ma w środku "kryjówkę") i słucha tam muzyki czy gra na tablecie.
A ja jestem szczęśliwa, że mogliśmy jej to dać. Że możemy teraz patrzeć na jej radość, zadowolenie i uśmiech. O tym, że mam satysfakcję w związku z ogromem pracy włożonej w ten pokój, nie muszę chyba mówić, prawda?
All rights reserved/lady_in_red |
I tak. Kaszel zaczął się wtedy, gdy zaczęliśmy remont, a więc gdy w mieszkaniu lata mnóstwo kurzu, pyłu, wiórów, tynku i innych... Do tego jestem chyba pod-ziębiona, bo lekki katar i w ogóle... A jednak jest strach...
W tym miejscu wszystkich, którzy dobrze mi życzą, trzymali i trzymają za mnie kciuki, modlą się... proszę o nieprzestawanie!
All rights reserved/lady_in_red |
All rights reserved/lady_in_red (zdjęcie jeszcze przed remontem) |
Wizyta, o której mówię, nastąpi jutro. I już wiem, że chyba będę tych badań chciała. Tak dla spokojności. Bo węzły są. Małe, ale są.
I wiem, że dzieci w jej wieku mogą mieć wyczuwalne węzły szyjne i jest to najbardziej fizjologiczną rzeczą na świecie. Wiem też, że węzły te mogą być powiększone z byle powodu, bo jej układ odpornościowy jeszcze się uczy, więc strzela z całej mocy do byle zarazka. Wiem, że mogą być one pozostałością po infekcjach sprzed lat (gdy często chorowała na zapalenie ucha, smarkała itd.) Ale... coraz częściej mam koszmary. Chcę wiedzieć. Mieć pewność, że moja Gwiazdka jest zdrowa.
Zresztą... Doktor Bożenka, gdy tak okazywała to zrozumienie dla moich histerii, rzekła że też jest zdania, że lepiej sto razy niepotrzebnie zbadać, niż raz zignorować coś poważnego. No. Więc czuję się jakby rozgrzeszona.
Dobrze. Myślę, że na dziś wystarczy. Tak "z grubsza" to chyba tyle. Od września pewnie będę tu znowu regularnie. Życie zacznie toczyć się rytmem stałym, przewidywalnym, więc łatwiej mi będzie się zorganizować.
Trzymajcie, proszę, kciuki za wyniki Panny Wu. Trzymajcie za mnie.
Pozdrawiam Was i dziękuję za każdą życzliwość, wszystkie pozytywne myśli, każdą pomoc!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz